Warto wiedzieć. Zadanie o treści: Opracujcie w grupach krótki wywiad z aktorem, o którym macie pewną wiedzę.Zaprezentujcie na forum klasy efekty swojej pracy. jest zadaniem numer 159598 ze wszystkich rozwiązanych w naszym serwisie zadań i pochodzi z książki o tytule Język polski 5.

Druga odsłona debiutującej gali freak fightowej Prime Show MMA już lada dzień. Gwiazdy internetu, influencerzy, raperzy zmierzą się 9 lipca w Gdynia Arena. Tym razem tematem przewodnim kolejnej edycji jest „Kosmos”, a karta walk wzbogaciła się o kolejne znane nazwiska. Norman Parke, Grzegorz Szulakowski, Marcin Wrzosek to aż trzech zawodników z profesjonalnym doświadczeniem w sportach walki, każdy z nich miał swój epizod między innymi w KSW. Poza zawodnikami obytymi z pięściami do oktagonu wejdzie, kojarzony w branży hip-hopowej Red. Jego rywalem będzie Piotr Kaluski, który ma interesującą historię w znanych Podrywaczach — Red pewnie jest zszokowany, że jego przeciwnik prawdopodobnie wziął udział w filmie TAKŻE: WHITE 2115 Z KLIPEM DO „RIRI”Krótki epizod w porno — Red nie jest faworytemMało kto się spodziewał takiego obrotu spraw. Bomba Scarface ujawnił przeszłość ochroniarza „Oszusta z Tindera”. Podczas wywiadu udzielanego dla zdradził, że rywal Reda miał epizod w aktorstwie porno. Bomba Scarface czuł się bardzo pewnie i podał nawet numer odcinka Podrywaczy, w którym według niego występował przeciwnik Reda. Jego rolę wyśmiał skonfliktowany z ekipą RTG Bomba. Jednak Kaluski nie wstydzi się udziału w kultowej polskiej produkcji i był świadomy, że „nie da się tego ukryć w Internecie”.Druga odsłona debiutującej gali freak fightowej Prime Show MMA już lada dzień. Gwiazdy internetu, influencerzy, raperzy zmierzą się 9 lipca w Gdynia Arena. Tym razem tematem przewodnim kolejnej edycji jest „Kosmos”, a karta walk wzbogaciła się o kolejne znane nazwiska. Norman Parke, Grzegorz Szulakowski, Marcin Wrzosek to aż trzech zawodników z profesjonalnym doświadczeniem w sportach walki, każdy z nich miał swój epizod między innymi w KSW. Poza zawodnikami obytymi z pięściami do oktagonu wejdzie, kojarzony w branży hip-hopowej Red. Jego rywalem będzie Piotr Kaluski, który ma interesującą historię w znanych Podrywaczach — Red pewnie jest zszokowany, że jego przeciwnik prawdopodobnie wziął udział w filmie TAKŻE: WHITE 2115 Z KLIPEM DO „RIRI”Krótki epizod w porno — Red nie jest faworytemMało kto się spodziewał takiego obrotu spraw. Bomba Scarface ujawnił przeszłość ochroniarza „Oszusta z Tindera”. Podczas wywiadu udzielanego dla zdradził, że rywal Reda miał epizod w aktorstwie porno. Bomba Scarface czuł się bardzo pewnie i podał nawet numer odcinka Podrywaczy, w którym według niego występował przeciwnik Reda. Jego rolę wyśmiał skonfliktowany z ekipą RTG Bomba. Jednak Kaluski nie wstydzi się udziału w kultowej polskiej produkcji i był świadomy, że „nie da się tego ukryć w Internecie”.
Studio Techland opublikowało krótki wywiad z aktorem i twórcą parkouru Davidem Belle, który wciela się w postać mentora głównego bohatera w grze Dying Light 2. KOTOR Remake: twórcy
wpis gościnny Karolina Dziuba „Powrót na plan filmowy po długiej przerwie spowodowanej pandemią był ekscytujący, ale obarczony ryzykiem. Wracając do pracy borykałam się z myślami „Jak to będzie?”. Z jednej strony miałam wielką potrzebę wrócić do aktywności i być wśród ludzi z branży, a z drugiej obawiałam się o własne bezpieczeństwo. Jak wygląda sytuacja na planie w czasie pandemii? Okazuje się, że bardzo dobrze i bez obaw można wrócić do pracy. Po pierwsze, na kilka dni przed dniami zdjęciowymi dostałam regulamin dot. zachowania na planie podczas pandemii oraz oświadczenie do podpisana o zapoznaniu się z regulaminem. Był to krótki wywiad o moim stanie zdrowia, pouczenie jak zachować się na planie oraz wykaz środków jakie zapewnia produkcja w celu zachowania bezpieczeństwa. Jestem na planie i co dalej… …jeśli mogę dostać się na zdjęcia własnym środkiem transportu, to tak robię, aby ograniczyć kontakt z drugim człowiekiem. Po przyjściu kieruję się do ratowników medycznych – pomiar temperatury ciała oraz szybki test płytkowy na obecność wirusów, test z krwi, wynik po 10 minutach. Co ważne – stała ekipa serialu (tj. aktorzy, ekipa filmowa, pracownicy techniczni, charakteryzacja, osoby zajmujące się cateringiem itp.) przed wznowieniem produkcji mieli wykonane testy na obecność Covid19. Mimo wielkiej sympatii, wszyscy zachowujemy odpowiednią odległość i witamy się klasycznym „Dzień dobry”. Darujemy sobie uściski dłoni i przytulenia. Następnie kieruję się do garderoby, gdzie mam wyznaczone miejsce do przebrania się. Każdy aktor dostaje własne stanowisko, tak aby ograniczyć kontakt między sobą. Garderoba służy również jako poczekalnia między scenami. Kolejna, to charakteryzacja. Tutaj już wreszcie mogę ściągnąć maseczkę. Po wykonaniu makijażu, aktorzy nie muszą nosić masek. Panie dbające o wizerunek pracują w przyłbicach, maskach i jednorazowych rękawiczkach. Każdy aktor ma własną kosmetyczkę z pędzlami i gąbeczkami. Sprzęty wielokrotnego użytku są dezynfekowane (np. lokówka). Czas przygotowania aktora został wydłużony, tak aby w charakteryzacji znajdowały się maksymalnie dwie osoby+dwie makijażystki. Wchodzę na plan – ekipa filmowa ma przyłbice lub maski. Ilość osób pracująca przy danej scenie jest ograniczona do minimum. Catering – jedzenie otrzymujemy na wynos. Ciepłe napoje możemy zamówić, a zimne są przygotowane w małych butelkach i rozłożone na campie. Nie ma możliwości wejścia do barobusu. Dodatkowo, na planie, są środki do dezynfekcji rąk, które należy stosować. Mam nadzieję, że każda produkcja tak dobrze dba o bezpieczeństwo. Dzięki temu praca w branży filmowej jest bezpieczniejsza, a aktorzy mogą wrócić do działania i zarobków. Mimo to, marzę o jak najszybszym powrocie do normalności i pracy w warunkach sprzed pandemii. Chociaż patrząc na obecne realia, na taką sytuację będziemy musieli jeszcze poczekać, dlatego trzymajmy się dzielnie i cieszmy z tego, co mamy!” Karolina była na planie produkcji serialu w Łodzi. Zasady i warunki pracy na innych planach oraz w innym czasie mogą się różnić. KAROLINA DZIUBA – aktorka, ma 25 lat, pochodzi z Tarnobrzegu, mieszka w Warszawie. Skończyła Szkołę Aktorską SPOT w Krakowie (2018). Do tej pory zagrała w „Na dobre i na złe”, „Na sygnale”, czy w „Barwach Szczęścia”. Przez „połowę życia” trenowała taniec towarzyski. Od niedawna jest twarzą aplikacji Less na TikToku. Uwielbia minimalizm, mocną kawę i nieskazitelny porządek. Więcej na:
Ja nie umiem znaleźć sobie drugiej połówki tak z dnia na dzień. Jak już wcześniej wspomniałam , do tej osoby muszę mieć zaufanie ,a przede wszystkim coś do niej czuć . Np. żeby nie było tak , że oo , on mi pomógł to ja wdzięczna do końca życia mam z nim być , mieć z nim dzieci i wgl .; d - Nonono .
Marek Kondrat o winie, przyjemnościach życia, wyzwaniach biznesowych Z Markiem Kondratem – aktorem i winiarzem – o winie, przyjemnościach życia, wyzwaniach biznesowych i zastygłym jak mucha w bursztynie Krakowie, rozmawia Marzena Mróz. Wina na karnawał i podróże na 2018. Blogerzy i eksperci zdradzają swoje hity Zapytaliśmy znawców wina, ekspertów kulinarnych i blogerów o ich niezawodne typy win na karnawał i plany na 2018 rok. Kuchnia, wino i oliwa. Rozmowa z Łukaszem Żuchowskim Oto połączenie idealne: kuchnia, wino i oliwa. Kto może wiedzieć o tym lepiej niż Łukasz Żuchowski, szef kuchni warszawskiej restauracji Oliva? Właśnie... Krótki wywiad z Frankiem Faustem Świat win można podzielić na produkty wytwarzane masowo przez ogromne koncerny i jakościowe, wypracowane wina, które często są produkowane w rodzinnych winnicach.... Wino nauczyło mnie wrażliwości – wywiad z Aleksandrem Baronem Solec 44. To adres pod którym spotykam się z Aleksandrem Baronem, restauratorem i szefem kuchni. Baron jest znany ze swej miłości do...
Wywiad z Agnieszką Dygant. Tiin-Twoje imię i nazwisko AD- Agnieszka Dygant (Twoje imię i nazwisko): Witam panią serdecznie i dziękuję że zgodziła się pani udzielic wywiadu. Agnieszka Dygant: Nie ma sprawy jest mi niezmiernie miło przeprowadzac wywiad z tak miłą osobą jak Ty. Tiin: Co panią natknęło by zostac aktorką? AD: Hmm.
Odpowiedzi PaniXOXO odpowiedział(a) o 23:37 I co z tym wywiadem? Mamy ci napisać? A jakieś konkrety, no nie wiem może pytania? 0 0 Uważasz, że ktoś się myli? lub Polecamy Fajne filmy Fajne filmy to tak naprawdę subiektywny wybór tytułów, którym warto poświęcić uwagę.
„Wiśniowy sad” jest ostatnim, powstałym w 1903 r., dziełem wybitnego rosyjskiego pisarza i od lat jednym z najchętniej wystawianych dramatów Czechowa w teatrach na całym świecie. O spektaklu i procesie jego powstawania w Teatrze Polskim rozmawiamy z aktorem, odtwórcą roli Leonida Gajewa – Jerzym Schejbalem.
Z Magdaleną Pomierską, która zagrała rolę Zsuzsi w czytaniu performatywnym sztuki Istvana Tasnadiego „Cyber Cyrano” pod opieką reżyserską Krzysztofa Webera w ramach projektu „Węgrzy prosto z mostu” do sztuki „Most nad doliną” Jonasa Haya jest także po premierze „Pinokio” Carlo Collodiego w nowej adaptacji Maliny Prześlugi gdzie wystąpiła w roli Wróżki rozmawia Daniela Zybalanka-Jaśko. Magdalena Pomierska w 2001 roku ukończyła Akademię Sztuk Wizualnych w Poznaniu. Parę lat później uzyskała dyplom studiów aktorskich w Warszawie w Związku Artystów Scen Polskich. Zagrała Klarę w „Zemście” Al. Fredry, Haneczkę w ”Weselu” S. Wyspiańskiego, „Calineczkę” – tytułową rolę, Księżniczkę w „Świniopasie”, Wiedźmę Morską w „Małej Syrence” H. Ch. Andersena, Konia Ojca w „Pięknej i Bestii” L. Boswella. Na Scenie Inicjatyw Aktorskich wystąpiła w dwuosobowym spektaklu ukraińskiej pisarki Neda Neżdany „Kto otworzy drzwi” w roli Wiki, także w czteroosobowej sztuce Pam Gems „One” zagrała rolę Stas, następne role to Bet w „Księciu i Żebraku” na motywach powieści Marka Twaina, Kotkę III w „Gelsominie w kraju kłamczuchów” G. Rodari, Orcia w „Nie – Boskiej Komedii – Rzecz o Krzyżu” Z Krasińskiego, Wychowawczyni, Macocha w „Kopciuszku – Historia Możliwa” – Andrzeja Malickiego na motywach baśni Ch. Perraulta, zagrała rolę Zsuzsi w czytaniu performatywnym sztuki Istvana Tasnadiego w „Cyber Cyrano”. Jest po premierze „Pinokio” Carlo Collodiego w nowej adaptacji Maliny Prześlugi, gdzie wystąpiła w roli Wróżki. Po urodzeniu syna (masz dwoje dzieci) zagrałaś przed teatrem na rzecz Ukrainy w sztuce „Kto otworzy drzwi” Neda Neżdany w roli Wiki, potem był już „Kopciuszek”, również w reżyserii Andrzeja Malickiego, gdzie ponownie wystąpiłaś w roli Macochy. Zaczęłaś powoli wchodzić w życie teatralne ale jednym z ciekawych pomysłów naszego Teatru był „Cyber Cyrano” w ramach projektu „Węgrzy prosto z mostu” do sztuki „Most nad doliną”. Przypomnijmy, że z Tobą wystąpili Sonia Jachymiak i Szymon Kołodziej. To był krótki okres przygotowania tej sztuki, ile mieliście prób? Całość trwała trzy dni. Zadziwiające bo tekst był prawie opanowany na pamięć… Nie, tekst był naczytany. Pamięciowo oponowałam tylko monologi bo wymagały one koordynacji słowo – muzyka – ruch. Ta piętnastoletnia młodzież to najgorszy okres życia – nieodpowiedzialna, pełna neobliczalnych pomysłów, jeszcze uzależniona od Internetu, Facebook’a czy Twitter’a, a w odbiorze pełno wątków drastycznych, determinacji samobójczych. O tej sytuacji na Węgrzech mówią otwarcie obie sztuki „Cyber Cyrano” i „Most nad doliną”. Czy grając w „Cyber Cyrano” rolę Zsuzsi trudno było wtopić się w postać? Słuchałam przede wszystkim tego czego oczekiwał reżyser, on naprowadzał na sedno roli. Problem narkotyków nigdy wcześniej tak bardzo nie zagrażał całym pokoleniom jak dzisiaj, a chybotliwa ekonomia podstawą zbiorowej egzystencji. To stawia całe społeczeństwo przed trudnymi wyborami, a młodych ludzi szykujących się do samodzielnego życia, wprowadza w labirynt nadziei i rozczarowań z którego niełatwo wyjść obronną ręką, a młodzież karmiona przez dealerów w szkole narkotykami uzależnia od tego swoje przyszłe życie. Połączone z depresją prowadzi do tragedii. Brałaś udział w tym zresztą tak nietypowym przedsięwzięciu, jak odbierałaś tę postać podczas pracy nad rolą? Młodzież dąży do ideału, który zna z cybernetycznego świata. Teraz mentorami są celebryci. Wszystko jest szybkie, lapidarne. Takie życie w pastylce.”Zsuszi” to wrażliwa osoba, której ciężko odnaleźć się w teraźniejszości. Jest bardzo inteligentna więc znajduje sposób na całe otoczenie. Gubi się jednak w tym, a nawet zatraca. Tak krótki czas przygotowania sztuki utwierdza w przekonaniu jak niespożyte siły i talent mają aktorzy. Bardzo denerwowałaś się podczas premiery, bo jednak czasami wspomagałaś się tekstem? Tak, bo to było czytanie performatywne. Dla mnie nowe i ciekawe doświadczenie. Światem nastolatków rządzą portale społecznościowe typu Facebook czy Twitter. To one wyznaczają drogę popularności i istnienia. Zsuzsi stara się uwidocznić w tym świecie i tym samym zwrócić na siebie uwagę Mate (w którym się podkochuje) oraz bardzo towarzyską Heni. By rozbudzić w nich rzeczywiste emocje, których na co dzień nie ujawniają – wymyśla intrygę, która – zaburzy ich świat nie tylko ten cybernetyczny. Zagrałaś w wielu interesujących sztukach, a zwłaszcza na Scenie Inicjatyw Aktorskich, gdzie wystąpiłaś w przedstawieniach „Kto otworzy drzwi” Neda Neżdany albo „One” Pam Gems. Czy te trudne klimaty pogłębiają Twoje kwalifikacje zawodowe, lubisz grać w tak ekstremalnych przedsięwzięciach? Oczywiście. Dla aktora każda rola, która wymaga pracy jest świetna. Mam nadzieję, że to rozwija i nie jest czasem straconym bezpowrotnie. Ale wróćmy do przedstawienia „Pinokio”, gdzie wystąpiłaś w ważnej roli Wróżki, która w jakiś sposób pozytywnie ukierunkowuje postać Pinokia. Jak pracowałaś nad tą nietypową postacią? Wróżka z „Pinokio” nie jest moją dobrą rolą. Przykro mi, że nie miałam szansy pokazać tam mojego warsztatu. Zarówno Kotka, Lis także Wróżka to postacie opracowane przez Malinę Prześlugę w sposób nowoczesny, tradycyjny pozostał jedynie Świerszcz w swoim kostiumie. Niemniej jednak te role są wiarygodne, a szczególnie Wróżka w swej hippisowskiej – hinduskiej postaci. Ta rola wprowadza pewną tajemnicę na scenę, to widać także w działaniu podczas akcji. Jak odbierałaś tę rolę, bowiem na ogół wróżki określają przeznaczenie? „Wróżka” Prześlugi i „Wróżka” reżysera Roberta Drobniucha to dwie różne kobiety. Co wpłynęło na niekorzyść postaci. Trudno. Czasami aktor musi wykonywać polecenia reżysera. To są Twoje subiektywne odczucia. Często bywa, że aktor jest nie tylko niezadowolony z siebie, a także z pracy reżysera, ale to nie umniejsza wartości spektaklu. Chciałam jednak zwrócić uwagę na oszczędną dekorację, która czasami utrudniała percepcję spektaklu, jednak najpiękniejsza i najważniejsza scena przedstawienia to wnętrze wieloryba, z którego wypadają Pinokio i Dżepetto, a także wzruszająca scena ratowania Knota, poprzez którą Wróżka ukazuje jak bije serce Pinokia i jak powstaje miłość do Knota przez co staje się człowiekiem i o tym co w życiu jest ważne – to miłość czego nie da się kupić za żadne pieniądze. Budowanie postaci szczególnie w przedstawieniu dla dzieci wymaga silnej kreski, gdyż młoda widownia ostro reaguje na każde klimaty. Jakie środki stosowałaś aby tę rolę uwiarygodnić? Z Prześlugi zostały tylko koraliki. Wykreślono dużo scen, które określały charakter Wróżki. Matka – Ziemia, jak mówi o sobie Wróżka – jest kobietą wierząca w buddyzm, w którym występują rytuały takie jak golenie głowy, palenie kadzideł, ofiarowywanie kwiatów, pokłony. Narzędziem ku temu celowi jest medytacja. Buddyzm to „Przebudzenie”- częściej zwane Oświeceniem, które zawsze uwalnia od cierpienia cyklu narodzin i śmierci. Myślę, że przy pomocy scenografa, a także reżysera postać ta wniosła wiele ciekawych odniesień. Czy z perspektywy ról, które zagrałaś uważasz tę postać za ciekawą i nowym doświadczeniem w pracy zawodowej? Każda rola zostawia po sobie ślad. Przy tej realizacji bardzo dobrze pracowało mi się z młodymi nowymi ludźmi. Przebywanie w ich otoczeniu jest na pewno ciekawym doświadczeniem. Jesteś dojrzałą aktorką, czy wiążesz z tutejszym teatrem jakąś nadzieję na stabilizację w Twojej pracy zawodowej? Mam trzydzieści siedem lat i wszystkie fajne role przede mną. Liczę więc, że dostanę szansę na granie takich postaci. Czternaście lat na scenie gnieźnieńskiej, bo przecież to Twój pierwszy Teatr po uzyskaniu dyplomu aktorskiego, jest dla Ciebie pewnego rodzaju odskocznią od życia rodzinnego. Jak odbierasz ten okres wychowując dwójkę dzieci? Do tej pory te dwa życia świetnie się uzupełniały i przenikały. Myślę, że tak będzie dalej. Co jest dla Ciebie w tej chwili najważniejsze? Najważniejsze zawsze jest szczęście z bliskimi, zdrowie i wewnętrzny spokój. Z czym wiążesz największą nadzieję? Aktywnie żyję z dnia na dzień. Szukam nowych wyzwań. Moje „nadzieje” mają dopiero po pięć i półtora roku więc wszystko przede mną. Czego życzyć Tobie na dalsze lata? Chyba nic! Chociaż patrząc na to co dzieje się dookoła to chciałabym się urodzić w innym kraju ale to niemożliwe. Dziękuję za rozmowę Daniela Zybalanka–Jaśko
Aktorki, aktorzy i gwiazdy estrady w wywiadach opowiadają o swoich pasjach, pracy i życiu prywatnym. Wywiad, to ta forma rozmowy, którą najchętniej wykorzystujemy. Wśród rozmówców pojawiają się m.in. Małgorzata Potocka, Lucyna Malec, Grażyna Wolszczak, Andrzej Grabarczyk, czy Marek Siudym. Gwiazda, to nie zawsze artysta.
FilmWeb: Scenariusz "Ławeczki" powstał na podstawie popularnej sztuki Aleksandra Gelmana, której brawurowa inscenizacja w reżyserii Macieja Wojtyszki z Joanną Żółkowską i Januszem Gajosem w rolach głównych, uważana jest za jedną z najlepszych spektakli w historii Teatru Telewizji. Czy przygotowując się do roli w filmie Macieja Żaka inspirował się Pan rolą Janusza Gajosa? Czy w ogóle fakt, że będzie Pan porównywany do Gajosa ułatwiał, czy utrudniał Panu pracę? Artur Żmijewski: Muszę przyznać, że świadomość roli Janusza Gajosa w ogóle mi nie ciążyła. Po prostu od samego początku założyłem sobie, iż nie będę się na niej wzorował. Znam ją oczywiście, bowiem kilkakrotnie oglądałem spektakl, ale tym bardziej chciałem się od niej odciąć. Już na samym początku, kiedy zastanawiałem się nad postacią Piotra, nad tym, z której strony go ugryźć, postanowiłem, że nie będę się kreacją Gajosa sugerował. Z tego też powodu nie oglądałem sztuki Wojtyszki już na długo przed rozpoczęciem zdjęć. Przyznam szczerze, że to dopiero dziennikarz uświadomili mi, iż mogę niejako "rywalizować" z Januszem Gajosem. Ja w ogóle o tym nie myślałem. FilmWeb: Jak w takim razie przygotowywał się Pan do roli? Artur Żmijewski: Najprostszym sposobem jest popracowanie trochę nad tekstem i zrozumienie jakim on jest w sensie werbalnym. Potem dopiero szuka się tego, co można między wierszami zawrzeć. Tworząc postać Piotra opierałem się na własnych wyobrażeniach i przemyśleniach. Chciałem, żeby był to bohater przede wszystkim prawdziwy. FilmWeb: Zdjęcia do "Ławeczki" zostały nakręcono w rekordowo krótkim czasie. Czy było łatwo? Artur Żmijewski: Nie było łatwo, było piekielnie trudno. Wymagało to od nas maksymalnej koncentracji i doskonałej organizacji. Gdybyśmy wcześniej nie odbyli kilku prób i nie uzgodnili jaki film, w jaki sposób chcemy nakręcić i jakie postaci chcemy zagrać to nigdy by nam się to nie udało. Zanim rozpoczęliśmy zdjęcie spotkaliśmy się kilka razy w Warszawie, gdzie omówiliśmy wszystkie szczegóły. Później, już po przyjeździe do Szczecina, zwyczajnie sprzyjały nam okoliczności. Przez te kilkanaście dni nad morzem praktycznie się ze sobą nie rozstawaliśmy. Nie dość, że spędzaliśmy sporo czasu na planie to jeszcze mieszkaliśmy w jednym hotelu zatem pod koniec każdego dnia spotykaliśmy się przy kolacji i omawialiśmy plan zadań na dzień następny. FilmWeb: Czy zdarzało się Wam improwizować na planie? Sceny wesela, podczas których na statku przebywa kilkadziesiąt osób na pewno obfitowały w tego rodzaju okazje. Artur Żmijewski: Nie, nie robiliśmy czegoś takiego. Niewielki budżet i bardzo krótki czas zdjęć zmusiły nas do tego, żeby działać zgodnie z założonym wcześniej planem. Nie było mowy o żadnych improwizacjach. FilmWeb: Jak ocenia Pan bohatera, w którego rolę się wciela? Jest to bowiem postać, która może podzielić publiczność. Z osób, które widziały film część uznała Piotra za sympatycznego, ale byli i tacy, których do siebie zniechęcił. Artur Żmijewski: Moim zdaniem Piotr nie jest typowym czarnym charakterem, który z definicji musi i chce czynić zło. To człowiek "przeciągnięty" przez życie, pełen bolesnych doświadczeń, który swoje niepowodzenia w życiu osobistym rekompensuje częstymi miłostkami. Nie ma ludzi idealnych. Każdy z nas ma swoje wady i lęki. Bardzo często sami - podobnie jak Piotr - szukamy jakiegoś wyjścia awaryjnego pozwalającego na uniknięcie własnych zobowiązań. Dla mnie Piotr jest przede wszystkim człowiekiem niepewnym siebie, pogubionym. Sam o sobie wielu rzeczy nie wie. Usiłuje się ich dowiedzieć, ale jednocześnie tak bardzo boi się tego, co może odkryć, że odwleka tę konfrontację w nieskończoność. Nie odróżnia już fikcji od prawdy. Uwierzył, że można oprzeć swoje życie na kłamstwie i teraz nie potrafi się z tego wyplątać. To w gruncie rzeczy postać bardzo nieszczęśliwa, która powinna wzbudzać nie niechęć, a współczucie. Dla mnie z tej sytuacji płynie bardzo prosty morał. Im mniej kłamstwa w naszym życiu a więcej szczerości, tym żyć nam się będzie łatwiej. FilmWeb: Wspomniał Pan, że tak szybka realizacja zdjęć nie byłaby możliwa, gdybyście Państwo wcześniej nie uzgodnili jaki film chcecie zrobić. Jaka zatem miała być "Ławeczka"? Dowcipną opowieścią o miłości, czy też może gorzką historią o rozczarowaniu i kłamstwie? Artur Żmijewski: Chcieliśmy zrobić przede wszystkim film prawdziwy, opowiadający o kawałku życia i odpowiedni dla każdego widza, który chce przyjść do kina i obejrzeć historię, która naprawdę może się wydarzyć. Dla mnie osobiście "Ławeczka" to historia o kłamstwie i o jego niszczycielskiej sile. To film o dwojgu skrajnie różnych ludzi, którzy dążą do tego samego - do porozumienia. "Ławeczkę" kręciliśmy z myślą o widzach, którzy nie boją się stawiania pytań. Czy Piotr i Kasia mogą się zejść? Czy tego chcą? Czy w ogóle możliwe jest między nimi porozumienie? Mam nadzieję, że film ten skłoni publiczność do zastanowienia się nad tymi pytaniami. FilmWeb: Jest pan aktorem, który od kilku lat cieszy się ogromną popularnością miedzy innymi dzięki udziałowi w serialu "Na dobre i na złe". Już na konferencji prasowej byliśmy świadkami, iż dla wielu osób Pan po prostu jest doktorem Burskim. Czy świadomość tego, że większości widzów kojarzy się Pan z tą właśnie rolą nie ciąży Panu, nie przeszkadza? Artur Żmijewski: Zacznijmy od tego, że ja nie traktuję swojej kariery - co usiłują wmówić mi niektórzy dziennikarze - jako kariery serialowej. Niektórzy dziennikarze podczas rozmów ze mną czynili z tego wręcz zarzut, jednak ja nie usiłuję nawet z nimi polemizować gdyż nie jestem aktorem, który zawdzięcza swoją popularność i karierę tylko i wyłącznie serialowi. Nigdy o sobie nie mówiłem i nie myślałem jako o aktorze serialowym. Żałuję tylko, że pisząc o mnie dziennikarze często zapominają wspomnieć, że od wielu lat jestem etatowym aktorem Teatru Narodowego. Teatr jest moim pierwszym miejscem pracy i tam spędzam najwięcej czasu, z teatrem związałem się zresztą dużo wcześniej zanim zostałem zaangażowany do serialu. Jestem aktorem. Gram różne role, ale też w różnych mediach. FilmWeb: Czyli jednak przeszkadza Panu... Artur Żmijewski: Nie przeszkadza, może co najwyżej niekiedy męczy albo irytuje. To wizerunek, który kreuje się w głowach ludzi obserwujących naszą pracę, ale znających jej efekty tylko z mediów najszerzej dostępnych. Nikomu z tych osób na ogół nie przychodzi do głowy, że serial to zaledwie część mojej zawodowej aktywności. Nie mam natomiast wpływu na to, że ludzie, którzy oglądają nas co tydzień traktują nas jak domowników. W końcu już od kilku lat ponad 10 milionów widzów co tydzień ogląda mnie, moich kolegów i koleżanki w "Na dobre i na złe". Zrozumiałym jest więc, iż dla części z nich stajemy się już nie aktorami, ale bohaterami, których odtwarzamy. Mam tego świadomość, ale nie ciąży mi to. Nie dostaję również z tego powodu zawrotów głowy. Staram się zachować spokój i koncentrować się na swojej pracy, której mam naprawdę wiele i to nie tylko w serialu. FilmWeb: Jednak popularność jaką zdobył Pan dzięki roli w serialu już dawno wykroczyła poza ramy telewizyjnego ekranu. Oprócz Telekamery w zeszłym roku został Pan po raz pierwszy uznany przez czytelników magazynu Viva za najprzystojniejszego Polaka. Co Pan sądzi o tego typu nagrodach? Artur Żmijewski: Nigdy nie startowałem do tytułu Mistera Universum, nigdy nie było to też moim marzeniem. Nie mam niestety stosownych wymiarów, jak ubiegający się o ten tytuł i zapewne odpadłbym w przedbiegach. Na tę nagrodę patrzę przez pryzmat sympatii i popularności jaką cieszę się wśród widzów pamiętając, złożyło się na nią kilka lat mojej pracy. Traktuję ją z pewnym dystansem, ale odbieram ją jako nagrodę za pracę, którą wykonuję bowiem jest ona najlepszym dowodem na to, iż cieszy się ona uznaniem widzów. FilmWeb: Proszę mi jeszcze powiedzieć kilka słów na temat najbliższych Pana planów zawodowych. Jakiś czas temu pańskie nazwisko pojawiło przy okazji kompletowania obsady serialu "Pl-Boy", ale o projekcie na razie nic się nie mówi. Artur Żmijewski: I tak to niestety w większości przypadków jest z tymi planami, dlatego też nie lubię o nich mówić. Zapowiada się bowiem jakiś film. Informacje pojawiają się w gazetach i w internecie, a później, w większości przypadków, albo zostaje on opóźniony, albo w ogóle zawieszony. To czego jestem pewien to tego, że z początkiem sezonu rozpoczynamy próby w Teatrze Narodowym "Ryszarda II", w którym gram jedną z głównych ról. Co do planów filmowych, to póki one nie są sprecyzowane wolę o nich nie opowiadać. FilmWeb: Dziękuję bardzo za rozmowę. . 96 419 41 126 332 22 315 111

krótki wywiad z aktorem